Rozmowa z peżetemowskim psychologiem Zbigniewem Piłasiewiczem
Z jakimi najczęściej problemami, zgłaszają się obecnie do Pana marynarze ?
Na wstępie muszę zauważyć, że nie wszyscy marynarze chcą mówić o swoich problemach. Niektórzy twierdzą, że radzą sobie ze wszystkim i są samowystarczalni. Wizytę u psychologa traktują więc jako formalność.
Większość jednak potrzebuje pomocy w rozwiązywaniu zadań, które stawia przed nimi życie. I te wizyty/spotkania mają pogłębiony charakter. Problemy, które ujawniają w trakcie rozmów podzielić można na dwie kategorie.
Jedną stanowią sprawy z obszaru życia prywatnego, najczęściej rodzinnego, i są one wysoce zindywidualizowane. Na przykład, jak postępować z dorastającymi dziećmi podczas pobytu w domu, jak porozumiewać się (dzielić się władzą) z żoną, która o wszystkim decyduje, gdy mąż jest w morzu, a podczas urlopu niechętnie dopuszcza męża do głosu w sprawach domowych, albo jak zorganizować opiekę nad starzejącymi się rodzicami itp.
Druga kategoria to problemy związane z pracą. Wszyscy marynarze chcą mieć pewność stałego zatrudnienia. Stąd dopytywanie się o perspektywy przedsiębiorstwa, w którym pracują. Chcą również utrzymać jakość życia rodziny na dotychczasowym poziomie. Stąd komentarze na temat polityki płacowej w firmie i oczekiwania regulacji uposażeń.
Kolejnym problemem są stosunki międzyludzkie w załogach. Ludzie na ogół zdają sobie sprawę, że prawidłowe relacje między członkami załogi nie tylko poprawiają samopoczucie, lecz także wpływają na wyniki współpracy i poziomu bezpieczeństwa. W realizacji tego pragnienia przeszkadza kilka czynników m.in. niewłaściwe sposoby korzystania z posiadanej władzy oraz nieprawidłowe nastawienie do obowiązków.
Żyjemy w świecie łączności internetowej. Jak możliwość bezpośredniego kontaktu z bliskimi za pośrednictwem e-maili czy Skype, wpłynęło na utrzymywanie więzi marynarzy z rodzinami.
Łączność internetowa zmniejsza poczucie izolacji i pozwala uczestniczyć w wydarzeniach domowych. Dla więzi rodzinnej u marynarzy ma to duże znaczenie, ponieważ wzmacnia ich pozycję jako głowy rodziny. Rozwój łączności przyniósł zatem z pewnością pozytywne zmiany w życiu każdego marynarza.
Statkowa kadra dowódcza narzeka na zbiurokratyzowanie swojej pracy. Na wypoczynek mogą liczyć właściwie dopiero na lądzie. Ile czasu potrzeba tu do psychicznej regeneracji ?
Człowiek pracujący w ruchu ciągłym musi mieć w ciągu doby 7 godzin na sen i co najmniej 4 godziny na tzw. wypoczynek czynny, a więc np. lekturę, gimnastykę, spotkania towarzyskie, TV itd. Jest to niezbędne minimum. Pozostały czas przeznaczony jest na pracę, w wymiarze uzgodnionym z pracodawcą oraz na samoobsługę (higiena, posiłki itd.).
Powszechne narzekania kadry kierowniczej statków na zbiurokratyzowanie pracy wskazywałoby na przyrost zadań urzędniczych, czyli tzw. papierkowej roboty. Może więc być tak że na prawdziwy wypoczynek po pracy można sobie pozwolić dopiero po zejściu ze statku. I wtedy trzeba mieć do dyspozycji około 90 dni. Chyba że ktoś ma finansowe potrzeby i wcześniej podejmuje pracę lub w czasie urlopu zatrudnia się u innego pracodawcy. Skraca sobie wówczas czas do odzyskania dobrej kondycji. Jednak należy pamiętać, że jednocześnie nadmiernie eksploatuje swój organizm, przyspieszając zużycie niektórych narządów. I warto o tym pamiętać ! Przyroda nie zna nagród ani kar, zna tylko konsekwencje.
Jak przygotowani psychicznie do pracy na morzu są aktualni absolwenci szkół morskich ?
Dość wyraźnie daje się obecnie zauważyć na statku wymianę pokoleń. Młodzi – z dużym zasobem energii, entuzjazmu i teoretycznej wiedzy, ale z małym doświadczeniem życiowym i zawodowym, spotykają się ze starymi, którzy zbliżają się do wieku emerytalnego i inaczej patrzą już na świat. Posiadają oni dużą wiedzę praktyczną i doświadczenie, ale napęd jest już zmniejszony. Integracja tych dwóch społeczności jest ważnym zadaniem dla dowództwa statku. Każda z nich ma coś do zaoferowania drugiej stronie. Połączenie energii młodych z doświadczeniem starych jest wartością, o którą warto się troszczyć.
Jeśli chodzi o kondycję psychiczną absolwentów szkół morskich, to jest ona dobra. Zdarzają się wprawdzie jednostki zgorzkniałe, ale większość jest pozytywnie nastawiona do swojej profesji. Kwestią jest tylko utrwalanie dobrych nawyków i stworzenie przyjaznej atmosfery społecznej. A można to osiągnąć wspólnym wysiłkiem.
Dziękuję za rozmowę
Rozm. Krzysztof Gogol