O modelarzu okrętowym Bolesławie Piotrowskim pierwszy raz przeczytałam parę lat temu, gdy przygotowywałam tekst o historii polskiego muzealnictwa morskiego. Modelarz pracował w Warszawie, w modelarni hrabiego Stanisława Ledóchowskiego, założyciela pierwszego w Polsce Muzeum Morskiego (1932 rok). Pisano, że był wówczas najbardziej utalentowanym modelarzem. Gdy po wojnie pracował w Szczecinie, w modelarni Muzeum Morskiego, a potem Muzeum Pomorza Zachodniego był jednym z dwóch zawodowych modelarzy okrętowych w Polsce.
Niedawno poznałam syna Bolesława Piotrowskiego. Tadeusz Piotrowski nie odziedziczył pasji ojca. „Może dlatego, że pamiętam jego ciągle pochylone plecy i ten okropny smród kleju rybnego roznoszący się po całym mieszkaniu. W największym pokoju był jego warsztat”.
Tadeusz został kucharzem okrętowym. Gotował na statkach PŻM i innych armatorów, także zagranicznych. Czterdzieści lat spędził na morzu. Uzupełnia moją wiedzę o słynnym modelarzu.
Bolesław Piotrowski od najmłodszych lat interesował się modelarstwem. Jako siedemnastolatek wykonał model żaglowca wysoki na dwa metry. Dowodem jest stara, podniszczona rodzinna fotografia. Wiedzę o wyglądzie żaglowców, ich budowie czerpał z rycin i obrazów. Wykonywał rysunki, plany a potem sam przygotowywał poszczególne elementy. W jednym z wywiadów przyznał, że był samoukiem, ale cały czas doskonalił swoje rzemiosło. Na wystawach organizowanych przez Ligę Morską jego modele zaczęły zdobywać nagrody. W 1934 roku rozpoczął pracę w warsztatach modelarskich hrabiego Ledóchowskiego, właściciela prywatnego Muzeum Morskiego.
Hrabia Stanisław Antoni Halka Ledóchowski (1874-1940) ukończył Szkołę Morską w Chersoniu, studiował w Anglii. Był wielkim entuzjastą i orędownikiem obecności Polski na morzu. Aktywnie działał w Lidze Morskiej i Kolonialnej. Pierwsze w Polsce Morskie Muzeum otworzył w roku 1932 w Warszawie, przy ul. Przemysłowej 32. Dziesięć pokoi prywatnego mieszkania zamienił na sale muzealne. Polska miała wówczas 79 kilometrów wybrzeża Bałtyku, trzy porty rybackie i nowy port w Gdyni.
W zbiorach muzeum znalazła się systematycznie uzupełniana kolekcja kilkudziesięciu modeli żaglowców, okrętów i współczesnych statków wykonanych w warsztatach hrabiego. Autorem wielu z nich był Piotrowski.
– Tata zrobił między innymi model „Popowki”, okrągłego okrętu uzbrojonego w dwa działa. Zrobił modele transatlantyków „Batory”, „Piłsudski”, „Chrobry”, modele różnych żaglowców, jak chociażby „Dar Pomorza”, „Złociste Słońce” – wylicza Tadeusz Piotrowski.
W zbiorach muzeum były obrazy o tematyce marynistycznej, bogaty księgozbiór o tematyce morskiej. Jedną z sal poświęcono towarzystwu żeglugowemu Gdynia- Ameryka Line (GAL). Ważną rolę w informacji o działalności muzeum i o jego zbiorach odgrywało powołane przez Ledóchowskiego Biuro Propagandy i Informacji Morskich, które wydawało własne biuletyny. Ukazały się cztery. Pierwszy w roku 1937, ostatni w roku 1939. Wojna zakończyła funkcjonowanie pierwszego Muzeum Morskiego w Polsce. Część eksponatów znalazła się za granicą, część ukryto w kraju, wiele uległo zniszczeniu.
Po wojnie pierwsze Muzeum Morskie powstało w Szczecinie, w gmachu przy Wałach Chrobrego. Była to inicjatywa ówczesnego Instytutu Bałtyckiego. Uroczyste otwarcie odbyło się 29 czerwca, 1948 roku, w czasie Święta Morza. Sale wypełniono zdeponowanymi eksponatami z muzeum hrabiego Ledóchowskiego.
Niestety, szczecińskie Muzeum Morskie istniało krótko. W roku 1950 przestał istnieć Instytut Bałtycki. Zlikwidowano też muzeum. Większość zbiorów trafiła do różnych miast. Część została. Wśród nich niektóre modele wykonane przez Bolesława Piotrowskiego w modelarni hrabiego. Z czasem zaczęło przybywać modeli jego autorstwa, ponieważ modelarz zamieszkał po wojnie w Szczecinie i od roku 1949 był kierownikiem muzealnej pracowni modelarskiej.
– Jego modelami zachwycali się muzealnicy niemieccy i skandynawscy – mówi syn Tadeusz. – Pamiętam, że tata był dumny z modelu nowoczesnego duńskiego motorowca „Falstria”, który przypłynął do Szczecina. Pozwolono mu w porcie zrobić zdjęcia i na ich podstawie wykonał model statku. Bardzo chwalono też jego makietę Stoczni Szczecińskiej. W 1956 roku tata zmarł po operacji w klinice neurologicznej w Łodzi. Miał zaledwie 47 lat. Ostatnimi modelami wykonanymi przez tatę była słynna karawela z XV wieku o nazwie „Piotr z Gdańska” i polski okręt wojenny z XVII wieku „Wodnik”. W szczecińskim Muzeum Narodowym jest wiele prac ojca. Być może kiedyś zostaną zaprezentowane na wystawie.
Krystyna Pohl