Portal informacyjny dla polskich marynarzy

Statki nie dla grubasów

Niemieckie Federalne Biuro Dochodzeniowe w sprawach Wypadków Morskich opublikowało niedawno raport dotyczący pewnego wypadku śmiertelnego. Raport był o tyle ciekawy, iż dotykał zjawiska ignorowanego do niedawna w światowej żegludze, a mianowicie otyłości wśród marynarzy. Konsumpcyjny styl życia powoduje, że coraz większa część społeczeństw krajów rozwiniętych ma problemy z utrzymaniem wagi. Większości z tych osób dodatkowe kilogramy nie przeszkadzają w pracy. Co się stanie jednak, gdy grubas zamustruje na statek ?

W opisywanym przez Niemców wypadku marynarz z nadwagą miał zmustrować ze statku. Jednostka stała jednak na redzie, więc podmiana następowała za pośrednictwem pilotówki. Podczas schodzenia po sztorm trapie na drugą jednostkę marynarz nagle wpadł do wody. Osoby z pilotówki chwyciły go za ubranie, ale ponieważ miał ponad 140 kilo wagi, nie mogły go wciągnąć na pokład. W dodatku marynarz nie miał na sobie kamizelki ratunkowej, więc po chwili prób wpełźnięcia na pilotówkę – po prostu się utopił.

Nie istnieją żadne przepisy ograniczające wagę mustrujących na statki. „Szlaban” może postawić jedynie lekarz, nie wydając świadectwa zdrowia. Problem jednak jest zauważany przez osoby odpowiedzialne za przepisy, obowiązujące na statkach. W lipcu 2010 roku weszła w życie regulacja, mówiąca o konieczności zapewnienia na statku pasów ratunkowych dla osób do 140 kilo wagi i 175 cm obwodu klatki piersiowej. Przepisy nie mówią jednak, ile takich pasów powinno być na statkach.

Na przykład, w Polskiej Żeglugi Morskiej, na każdej z jednostek znajdują się 1-2 pasy dla otyłych. Jeśli zaistnieje potrzeba – kapitan zamawia kolejne sztuki. Grubasy wychwytywane są jeszcze przed wyjściem statku w morze, ponieważ przed opuszczeniem portu – obligatoryjnie przeprowadza się ćwiczenia, podczas których wszyscy członkowie załogi wkładają na siebie pasy. Każdy również indywidualnie zobowiązany jest do przymierzenia środków ratowniczych tuż po wejściu na statek. Osoba, która nie mieści się w nawet najobszerniejszy pas, jest pozbawiona środków ratowniczych, nie może więc kontynuować rejsu.

Z obserwacji kapitanów polskich jednostek wynika, że osoby z nadwagą, mającą negatywny wpływ na jakość pracy, zdarzają im się raz na dwa-trzy zamustrowania. Natomiast taki członek załogi, który ma nadwagę, ale nie wpływa ona na wykonywanie przez niego obowiązków, jest już praktycznie w każdym rejsie.

Na statkach innych administracji problem z pasami dla otyłych rozwiązywany jest różnie. Anglicy przyjęli na przykład średnią statystyczną, która mówi o 5 proc. udziale w społeczeństwie ludzi otyłych. Średnia taka stosowana jest więc również na brytyjskich jednostkach.

Generalnie jednak to sam zainteresowany, chcąc pływać na statku, powinien dbać o wagę. Pomijając fakt, że każdej jednostce jest wiele wąskich przestrzeni, które projektowane są dla osób o w miarę „normalnych” wymiarach, otyłość powoduje wiele chorób, które mogą ujawnić się w trakcie rejsu. Bez możliwości fachowej pomocy lekarskiej przypadki takie mogą skończyć się tragicznie.

Rozwiązanie problemu otyłości na statkach wydaje się więc proste : chcesz pływać – schudnij !

Skomentuj artykuł